Zamiast leżeć na plaży, koczujemy na lotniskach - czy możemy liczyć na odszkodowanie?

Coraz częściej zdarza się, że turyści koczują na lotniskach, zamiast przebywać w miejscu wypoczynku. Dzieje się tak dzięki opóźnieniom samolotów. Czy można w tej sytuacji domagać się odszkodowania od biura podróży? Na to pytanie postanowił odpowiedzieć dziennik „Metro”.

Spóźniające się samoloty to ostatnio zmora turystów. Firmy sprzedający wycieczki twierdzą, że winna jest pogoda, awarie samolotów czy zakorkowane korytarze powietrzne. „Każdy samolot dziennie wykonuje po kilka lotów - tam i z powrotem. I jeśli np. maszyna w Maroku natrafi na jakieś problemy i ma kilkunastogodzinne opóźnienie, tyle samo muszą czekać pasażerowie na Okęciu” – uzasadnia opóźnienia Marek Glapiak z portalu Easygo.pl. Co można zrobić w sytuacji, kiedy wiemy już, że nasze wakacje skracają się nie z naszej winy? Z pewnością można żądać zwrotu części poniesionych kosztów. Reguluje to ustawa o usługach turystycznych. Ustawa mówi także, że w umowie, którą podpisujemy w biurem podróży, powinna znaleźć się data rozpoczęcia i zakończenia wycieczki. Jest to podstawa, dzięki której można ubiegać się o odszkodowanie i liczyć na zwrot pieniędzy. „Jeśli klient traci jeden dzień bądź jedną noc z opłacanej imprezy turystycznej, np. siedmiodniowej, zwracamy mu jedną siódmą wartości wycieczki” – mówi prezes Rainbow Tours, Grzegorz Baszczyński. To wszystko co możemy zrobić – tak uważają Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie. „Możemy negocjować przedłużenie pobytu, ale decyzja zależy tylko od dobrej woli biura podróży" - mówi Kamila Kurowska z UOKiK. (F)

Opracował M. Frąckowiak, źródło: Puls Biznesu, www.pb.pl, 2008.07.25, „Urlop na lotnisku”, PAP